Wspominałam już kiedyś (chyba przy okazji szycia kołderki), że kocham takie miejsca jak ciucholandy, second handy, lumpeksy, czy jak tam jeszcze można nazwać takie miejsca. Chętnie je odwiedzam pod kątem własnej szafy, ale jest to również świetna kopalnia materiałów - często o niespotykanych wzorach - a przede wszystkim "za grosze". Zazwyczaj nie wydaję na takie perełki więcej jak 4zł, a najczęściej mieszczę się w kwocie 2zł. Buszuję po przecenach i wyprzedażach typu "wszystko po 1zł". Nie wiem czy mam takie szczęście, czy aż taką cierpliwość w szukaniu, ale w tej chwili jestem zaopatrzona w cztery duże torby rzeczy "na materiał". Są to jakieś koszule od piżamy, duże spódnice, czy malutkie ubranka dziecięce; ale są też kawałki materiałów, zasłon, itp.
Kiedyś będę szyła... :P Nie profesjonalnie, ale będę :) Maszynę mam. Pożyczoną od niezastąpionej L. :* Trzymam u mamy, bo najpierw muszę przejść u niej "szkolenie", a raczej naukę od podstaw. Nie umiem nawet nici założyć, więc.... no :P
Jednak pomysły już mam, a ponoć każda podróż zaczyna się od pierwszego kroku. Pamiętam, jak moja ciocia kupno nowej pralki zaczęła od zbierania brudnych ubrań :D Ja zaczynam od pomysłów. Znając jednak mój brak organizacji czasu i zmianową pracę mojej mamy - nasze szkolenie wyląduje pewnie na Noworocznej Liście Postanowień :P
Ale odbiegłam od tematu :P Często mi się to zdarza...
Byłam niedawno w jednym z ciucholandów (chyba najbardziej to określenie mi odpowiada) i wyszłam.... z książką. :D Jedyny chyba, jak do tej pory, w którym jest regał z książkami po parę złotych. Ja za moje "Tao Kubusia Puchatka" dałam 4zł i już przeczytałam, pożyczyłam i wiem, że jeszcze przeczytam - więc chyba warto :)
Z kolei podczas zakupów w Carrefourze wypatrzyłam "Wdówki futbolowe", które mam na dłuuugiej liście "do przeczytania" i byłam bardzo szczęśliwa, pomimo przybrudzonej okładki. Jeszcze lepszy humor miałam, kiedy te przybrudzenia usunęłam za pomocą wacika i zmywacza do paznokci. :) Teraz wygląda jak nowa:
Kiedyś będę szyła... :P Nie profesjonalnie, ale będę :) Maszynę mam. Pożyczoną od niezastąpionej L. :* Trzymam u mamy, bo najpierw muszę przejść u niej "szkolenie", a raczej naukę od podstaw. Nie umiem nawet nici założyć, więc.... no :P
Jednak pomysły już mam, a ponoć każda podróż zaczyna się od pierwszego kroku. Pamiętam, jak moja ciocia kupno nowej pralki zaczęła od zbierania brudnych ubrań :D Ja zaczynam od pomysłów. Znając jednak mój brak organizacji czasu i zmianową pracę mojej mamy - nasze szkolenie wyląduje pewnie na Noworocznej Liście Postanowień :P
Ale odbiegłam od tematu :P Często mi się to zdarza...
Byłam niedawno w jednym z ciucholandów (chyba najbardziej to określenie mi odpowiada) i wyszłam.... z książką. :D Jedyny chyba, jak do tej pory, w którym jest regał z książkami po parę złotych. Ja za moje "Tao Kubusia Puchatka" dałam 4zł i już przeczytałam, pożyczyłam i wiem, że jeszcze przeczytam - więc chyba warto :)
 |
| źródło:lubimyczytac.pl |
Komentarze
Prześlij komentarz